top of page
Mariusz Eye_edited.jpg

„Åšmiertelnik, anioÅ‚ oraz bies to ty ...”  – kilka refleksji na temat twórczoÅ›ci Mariusza Otty

Marta Wróblewska

WchodzÄ…c w twórczość Mariusza Otty wchodzimy w inny wymiar – dziwaczny,  halucynogenny, surrealistyczny, wymiar Innego Miejsca, które wedÅ‚ug teorii Lacana jest przestrzeniÄ… podÅ›wiadomych rojeÅ„ i prób autodefinicji.  Inne Miejsce rzÄ…dzi siÄ™ prawami marzeÅ„ sennych, nieÅ›wiadomych gestów, automatycznych czynnoÅ›ci. To sfera ujawnienia drzemiÄ…cych w czÅ‚owieku pragnieÅ„, lÄ™ków, tÄ™sknot. JednoczeÅ›nie zdaje nam siÄ™, jakbyÅ›my oglÄ…dane prace znali już bardzo dobrze, tak mocno wychodzÄ… one z tradycji historii sztuki, która zakodowana jest w Å›wiadomoÅ›ci tak patrzÄ…cego, jak i tworzÄ…cego.

PrzyglÄ…dajÄ…c siÄ™ pracom Mariusza Otty okazuje siÄ™, że operuje on w zasadzie dość zawężonym wachlarzem motywów ikonograficznych. WrÄ™cz nachalnie, natarczywie pojawiajÄ… siÄ™ dziwaczne gÅ‚owy, piÄ™trzÄ…ce siÄ™, ziejÄ…ce spojrzeniem zmultiplikowanych oczu, twarze rozdarte niemym krzykiem, bÄ…dź Å‚ypiÄ…ce cicho i zÅ‚owrogo. Z drugiej strony artysta wrÄ™cz obsesyjnie powraca do aktu, prezentujÄ…c torsy bÄ…dź studia koÅ„czyn, powykrÄ™canych konwulsyjnie, ponapinanych nadnaturalnie, spazmatycznie zdeformowanych w bólu lub ekstazie. Te portrety i akty zdecydowanie majÄ… swoje korzenie w starożytnoÅ›ci. Nie ulega wÄ…tpliwoÅ›ci, że artysta jest bardzo Å›wiadomy i wyczulony wobec tradycji antycznych tak jako rzeźbiarz, i jako rysownik. Co ciekawe, jego rysunki pozostajÄ… formalnie niezwykle rzeźbiarskie, niemalże trójwymiarowe, stanowiÄ…c nierozerwalnÄ… jedność z jego pracami w kamieniu. Manierystyczne akty niejednokrotnie przypominajÄ… sylwetÄ™ hellenistycznej rzeźby Laokoona wykrÄ™conego w literÄ™ „s”, tyleż realistycznÄ…, co skrajnie ekspresyjnÄ…. WijÄ…ca siÄ™ figura serpentinata Å›wiÄ™tokradczego kapÅ‚ana instynktownie walczy o życie w tragicznej sytuacji bez wyjÅ›cia i ratunku, jakby chciaÅ‚a wyzwolić siÄ™ z wÅ‚asnej powÅ‚oki cielesnej. PodążajÄ…c  w pamiÄ™ci nieco dalej salami Muzeów WatykaÅ„skich, natrafiamy także na sÅ‚ynne Torso belwederskie - pozbawione rÄ…k i nóg, bez gÅ‚owy, ale przecież z tuÅ‚owiem wyrzeźbionym tak doskonale, że stanowiÅ‚o wzór do inspiracji i naÅ›ladowania dla licznych wielkich artystów, z MichaÅ‚em AnioÅ‚em na czele. Zdaje siÄ™ z resztÄ…, że lekcjÄ™ renesansu i manieryzmu florenckiego ma Otta także dobrze przestudiowanÄ….  W jego rysunkach czy realizacjach rzeźbiarskich koncentruje siÄ™ bowiem harmonia rzeźb Donatella, z dynamizmem Giambologni, oraz profuzjÄ… i fantazjÄ… MichaÅ‚a AnioÅ‚a. 

Pytanie, które niewÄ…tpliwie nurtuje w kontekÅ›cie twórczoÅ›ci Mariusza Otty dotyczy tożsamoÅ›ci portretowanych. Czy mamy tutaj do czynienia z portretem, autoportretem, czy też z surrealistycznym fantazmatem?  Czy jest to caÅ‚y czas ten sam model lecz przedstawiany w krzywym zwierciadle, czy też wytwór koszmarów bÄ…dź marzeÅ„ sennych? Te portrety czy też autoportrety nie wpisujÄ… siÄ™ przecież  Å‚atwo w tradycyjne tory rozumowaÅ„ historii sztuki. Nie sÄ… bynajmniej dumnÄ… autoprezentacjÄ… autora jako Å›wiadka pewnych scen czy wydarzeÅ„ (por. Jan van Eyck w obrazie „Portret małżonków Arnolfinich” czy Velázquez w „Las Meninas”). Nie jest to także rejestr żywotu artysty sensu stricte, jak to miaÅ‚o miejsce u Rembrandta. Być może dlatego, że Otta tak naprawdÄ™ nie wykonuje portretu, lecz tworzy „studium twarzy”, które nie sÄ… tożsame, jak zauważa Hans Belting. PodążajÄ…c dalej za myÅ›lÄ… Beltinga, należy także zacytować przytaczane przez niego rozróżnienie Deleuze’a „twarzy” (jako systemu znaków) od „gÅ‚owy” (jako części poÅ‚Ä…czonej z ciaÅ‚em fizycznym). Wydaje siÄ™, że Otta podobnie jak opisywany przez Beltinga Francis Bacon „budzi w twarzy nowe, cielesne życie. Gdy twarz u niego krzyczy, krzyczy caÅ‚e ciaÅ‚o”. Z drugiej strony, jeÅ›li dobrze zastanowić siÄ™ nad tÄ… konstatacjÄ…, dochodzimy do wniosku, że ciaÅ‚o i gÅ‚owa u Otty mogÄ… istnieć równie silnie tak razem, jak i osobno. Artysta bowiem  wydaje siÄ™ traktować je jako autonomiczne caÅ‚oÅ›ci. Odnosi siÄ™ wrażenie, że ciaÅ‚o obrazowane bez gÅ‚owy wyraża emocje, które normalnie zaznaczaÅ‚yby siÄ™ na twarzy. Ekstremalne napiÄ™cia, rozdarcie, dynamika przedstawianego ciaÅ‚a mówi wszystko o kondycji obrazowanego czÅ‚owieka, nawet jeÅ›li jego twarz zostaÅ‚a pominiÄ™ta. I odwrotnie. PatrzÄ…c na ukazane twarze, zdaje siÄ™ jakbyÅ›my widzieli caÅ‚ego czÅ‚owieka, ich siÅ‚a bowiem antycypuje caÅ‚Ä… postać i jej ksztaÅ‚t. Dodatkowo u Otty ciaÅ‚o należy bardziej do dziedziny kultury niż natury, uksztaÅ‚towane za  pomocÄ… wzorców czerpanych z wieloletniej tradycji historii sztuki i cywilizacji, raczej niż wzorowane na pierwotnych instynktach. To ciaÅ‚o, które odzwierciedla pewnÄ… wizjÄ™ bÄ…dź filozofiÄ™ Å›wiata, w którym znajduje siÄ™ twórca/model/odbiorca. StÄ…d jego idealizacja, wzmożona ekspresjÄ… wyrazu, a zatem jego rola już nie jako zwyczajnego odzwierciedlenia rzeczywistoÅ›ci takiej, jaka jest, ale pewnych pojęć, idei, kryjÄ…cych siÄ™ za obrazem. „CiaÅ‚o może prowadzić do Å›wiadomoÅ›ci, zanim stanie siÄ™ jej przedmiotem”, może być symbolem wyzwolenia z ciążących tradycji, zrzucenia jarzma narzuconego przez kulturÄ™ i obyczajowość, może też być reprezentacjÄ… tegoż wÅ‚aÅ›nie gorsetu, w którym czÅ‚owiek jest wiÄ™ziony. U Otty mamy do czynienia z jednej strony z kultem tego idealizowanego, boskiego ciaÅ‚a, z drugiej zaÅ› skonfrontowani jesteÅ›my z jego niedoskonaÅ‚oÅ›ciami, rozdarciem, pÄ™kniÄ™ciem, które tak naprawdÄ™ nie jest fizyczne, lecz emocjonalne, co pozwala sÄ…dzić, że ciaÅ‚o pozostaje jedynie metaforÄ… stanów psychicznych, abstrakcyjnych pojęć, obrazem tego, czego nie widać.

Ciekawym i niewÄ…tpliwie centralnym motywem w twórczoÅ›ci Mariusza Otty jest również oko i zwiÄ…zane z nim spojrzenie. Tak w historii sztuki, jak i w psychologii zagadnienia zwiÄ…zane ze wzrokiem i sposobem patrzenia byÅ‚y i pozostajÄ… przedmiotem szerokich analiz. Oko, cytujÄ…c za PoprzÄ™ckÄ…, to zwierciadÅ‚o duszy, okno na Å›wiat. SiÅ‚a spojrzenia może posiadać wielkÄ… moc, także magicznÄ…. ZÅ‚e oko rzuca zÅ‚y urok. Wydaje siÄ™ jednak, że to „malocchio” u Otty nie do koÅ„ca istnieje. Oko stanowi centrum jego wszechÅ›wiata, natomiast nie jest to tyleż anamorficzne przedstawienie organu wzroku jak u Leonarda, poddane eksperymentatorskiemu znieksztaÅ‚ceniu i dogÅ‚Ä™bnej naukowej analizie, ale raczej studium zwierciadÅ‚a duszy, symbol identyfikacji / autoreferencji. To oko „niezaspokojone, rozsadzane przez zachÅ‚anność”, ciekawskie, Å›widrujÄ…ce, oko artysty, który „widzi wiÄ™cej i lepiej”. Spojrzenie ukazywanych modeli -stworów, modeli-zjaw nie jest tyle zÅ‚owieszcze, co bardziej przerażone,  dramatyczne, krzyczÄ…ce z bezsilnoÅ›ci, rozsadzajÄ…ce obraz, to znowuż kompletnie oderwane od rzeczywistoÅ›ci, bÅ‚Ä…dzÄ…ce gdzieÅ› we wÅ‚asnym Å›wiecie. Portretowany to jednoczeÅ›nie Narcyz i Cyklop w jednym, figura tragiczna, rozdarta pomiÄ™dzy piÄ™knem a brzydotÄ…, miÅ‚oÅ›ciÄ… i nienawiÅ›ciÄ…, spokojem a agresjÄ…, dobrem a zÅ‚em. WracajÄ…c znów do Lacana i definiowanego przez niego studium „lustra”, te portrety/autoportrety stanowiÄ…ce przedstawienie albo rzeczywiste, albo zmyÅ›lone, sÄ… drogÄ… ku samopoznaniu, definicji wÅ‚asnego ukrytego „ja” w relacji do wyobrażeÅ„ czy to fizycznie, czy też psychicznie do tego „ja” podobnych. To wszechobecne spojrzenie kieruje raczej uwagÄ™ na obiekty pragnieÅ„, popÄ™dów, fantazji, niż spoglÄ…da bezpoÅ›rednio na widza.    

Tak jak piÄ™trzÄ… siÄ™ oczy w przedstawieniach Mariusza Otty, tak i nakÅ‚adajÄ… siÄ™ na siebie tradycje, z których artysta czerpie. Ernst Gombrich w sÅ‚ynnej książce „The Story of Art” piszÄ…c o Rene Magritte i surrealistach, zwraca uwagÄ™ na pÄ™d do tworzenia nowej rzeczywistoÅ›ci, raczej niż mimetycznego kopiowania tej istniejÄ…cej zgodnie z prawidÅ‚ami wielowiekowych tradycji, podkreÅ›lajÄ…c imperatyw kreowania nowych fantastycznych obrazów niejednokrotnie inspirowanych snami, ale nadal przy zastosowaniu narzÄ™dzi akademickich. To zestawienie uznanych osiÄ…gnięć tradycji artystycznej z eksperymentalnÄ… nowoczesnoÅ›ciÄ… zaznaczone jest zdecydowanie w pracach Mariusza Otty. Jego sztuka jest jednoczeÅ›nie okulocentryczna, zdominowana przez zmysÅ‚ wzroku, skopofiliczna, a wiÄ™c zmuszajÄ…ca wrÄ™cz widza do patrzenia, i patrzÄ…ca wnikliwie na niego. Prace Otty z jednej strony przyciÄ…gajÄ… obiektywnym piÄ™knem studiów inspirowanych naturÄ…, z drugiej intrygujÄ… deformacjÄ…, zastanawiajÄ… emocjonalnoÅ›ciÄ…, prowokujÄ… do innego patrzenia – do wewnÄ…trz siebie,  w gÅ‚Ä…b natury ludzkiej, wychodzÄ…c z renesansowego wystudiowanego naÅ›ladowania rzeczywistoÅ›ci, do surrealistycznej wrażliwoÅ›ci i fantazjowania na temat Å›wiata i pozycji w nim czÅ‚owieka. 

​

Marta Wróblewska

Mariusz Eye_edited.jpg

Recenzja sztuki Mariusza Otty

Rafał Radwański

Twórczość trójmiejskiego rzeźbiarza Mariusza Otty nie należy do propozycji artystycznych potocznie okreÅ›lanych mianem Å‚atwych i przyjemnych. Plastyczna aktywność tego absolwenta gdaÅ„skiej ASP i ucznia profesora SÅ‚awoja Ostrowskiego jest daleka od kokietowania odbiorcy bezpiecznÄ… i harmonijnÄ… wizjÄ… Å›wiata. 

MÅ‚ody artysta swoimi rysunkowymi i rzeźbiarskimi wypowiedziami wrÄ™cz zmusza do uważnej obserwacji, która jednak czÄ™sto nie Å‚agodzi uczucia dyskomfortu. NiepokojÄ…ce prace Mariusza Otty wymagajÄ… skupienia, nie pozostawiajÄ…c nikogo obojÄ™tnym, a to w zalewie sztuki "letniej" i doraźnej, czÄ™sto powierzchownie kopiujÄ…cej rzeczywistość, jest już sporym osiÄ…gniÄ™ciem. Odmienność spojrzenia prowokuje w tym przypadku do refleksji nad zÅ‚ożonoÅ›ciÄ… natury czÅ‚owieka. To wÅ‚aÅ›nie my wszyscy, "korona wszelkiego stworzenia", jesteÅ›my w twórczoÅ›ci Mariusza Otty obiektem, czasem okrutnej, czasem czuÅ‚ej ale także i ironicznej wiwisekcji. SÅ‚owa malarza Feliksa TuszyÅ„skiego: "W jednej formie mieszczÄ… siÄ™ inne formy życia. Nie ma poczÄ…tku i koÅ„ca. Wszyscy jesteÅ›my częściÄ… caÅ‚oÅ›ci" wydajÄ… siÄ™ wspóÅ‚grać także z plastycznymi wyborami trójmiejskiego rzeźbiarza. 

W ujÄ™ciu artysty deformacja staje siÄ™ narzÄ™dziem odzierania z masek, koniecznym etapem w trudnym procesie poszukiwania autentycznoÅ›ci pod warstwami narzuconych przez spoÅ‚eczne normy min i grymasów. Emocjonalność plastycznego zapisu manifestuje siÄ™ przez liczne przeksztaÅ‚cenia i multiplikacje. Atomizacja figuratywnych wyobrażeÅ„ podkreÅ›la tajemnicÄ™, jakÄ… dla siebie i innych pozostaje czÅ‚owiek. Wymiernym efektem jest swoisty dokument przeżyć, plastyczny pamiÄ™tnik poÅ›wiadczajÄ…cy integralność i osobność doznaÅ„ tego twórcy. Dowodem talentu Mariusza Otty jest zdolność nadania tak specyficznym wizjom, przywodzÄ…cym poprzez swojÄ… pesymistycznÄ… diagnozÄ™ spoÅ‚eczeÅ„stwa, skojarzenia z malarstwem Jamesa Ensora, cech uniwersalnych. W takim ujÄ™ciu istota ludzka bez wzglÄ™du na czas, w którym funkcjonuje pozostaje niezmienna ze swoimi wadami i zaletami, nadziejami i lÄ™kami, potrzebami i emocjami. 

Otta z caÅ‚Ä… premedytacjÄ… unika bezpoÅ›rednich odniesieÅ„ do otaczajÄ…cej rzeczywistoÅ›ci, poÅ›wiÄ™cajÄ…c siÄ™ konsekwentnej budowie oryginalnego Å›wiata twórczego. Dzieje siÄ™ tak nawet wtedy, gdy w swojej najnowszej realizacji rzeźbiarskiej podejmuje "modny" temat inwigilacji. Podobnie jak w poprzednich pracach także i tu silnie wybrzmiewa potrzeba odejÅ›cia od klasycznie rozumianej harmonii i jednoÅ›ci formy. W przypadku plastycznej aktywnoÅ›ci tego artysty, kontestacja akademickich zaÅ‚ożeÅ„ nie zamienia siÄ™ jednak w bezkrytycznÄ… pogoÅ„ za nowoÅ›ciÄ…. 

Artysta pozostaje wierny sobie i swojemu twórczemu temperamentowi. Ponad epatujÄ…ce "aktualnoÅ›ciÄ… przekazu" instalacje stawia Å›wiat budowany przy pomocy oÅ‚ówka i dÅ‚uta. W tym przypadku solidne, tradycyjne narzÄ™dzia sÅ‚użą kreowaniu wizji bezkompromisowych, podawanych czÄ™sto "bez znieczulenia". W tej zÅ‚ożonej grze przeciwieÅ„stw relacje brzydoty i piÄ™kna pozostajÄ… niepokojÄ…ce i nieprzewidywalne. Wysokie i niskie; wzniosÅ‚e i trywialne, jedno nie może tu egzystować bez drugiego, Mariusz Otta w profanum dostrzega sacrum, a w podniosÅ‚ym robi dziurÄ™, by przekÅ‚uć balon napuszenia "moralnych zwyciÄ™zców". 

Twórca potrafi jednoczeÅ›nie ukazać porażajÄ…cÄ… bezbronność czÅ‚owieka, jego dojmujÄ…cÄ… samotność w Å›wiecie tysiÄ…ca oczu i uszu. Fascynuje go moment zderzenia przypadku z Å‚adem, konfrontacja matematycznego porzÄ…dku z pÄ…czkujÄ…cym, rozrastajÄ…cym siÄ™ chaosem. Istotniejsza od dylematów zwiÄ…zanych z wyborem narzÄ™dzi ekspresji plastycznej jest w tym przypadku potrzeba wypowiedzenia indywidualnej prawdy. OÅ‚ówek, dÅ‚ugopis i glina staÅ‚y siÄ™ w ramach praktyki twórczej Mariusza Otty równoprawnymi Å›rodkami wyrazu. 

KonsekwencjÄ… takiej postawy jest odejÅ›cie od rzeźby w stronÄ™ prac rysunkowych, umożliwiajÄ…cych bardziej bezpoÅ›redni zapis emocji. Dokonania te należy traktować w kategoriach autonomicznej wypowiedzi plastycznej, której "rzeźbiarskie korzenie” majÄ… obecnie znaczenie drugorzÄ™dne. Te asocjacje formalne, czÄ™sto zapewne automatyczne i podÅ›wiadome, sÄ… w wiÄ™kszym stopniu zaletÄ… niż wadÄ…. Nieporozumieniem byÅ‚oby zatem okreÅ›lanie Mariusza Otty mianem "rysujÄ…cego rzeźbiarza". Legitymuje siÄ™ on znaczÄ…cym dorobkiem w obu dziedzinach swojej plastycznej aktywnoÅ›ci. Ten absolwent gdaÅ„skiej ASP umiejÄ™tnie zestawia odważne poszukiwania formalne w ramach rzeźby figuratywnej i portretowej z szacunkiem dla tradycji. Istotnym przykÅ‚adem Å‚Ä…czenia obu tendencji byÅ‚ już dyplom artysty zrealizowany na Wydziale Rzeźby w roku 2010. Zainteresowanie portretem syntetycznym przyniosÅ‚o w efekcie realizacjÄ™, bÄ™dÄ…cÄ… oryginalnym nawiÄ…zaniem do sÅ‚ynnej chiÅ„skiej terakotowej armii. Od tego czasu także w rzeźbie artysta wypracowaÅ‚ wÅ‚asny jÄ™zyk plastyczny, znajdujÄ…c oryginalnÄ… i autonomicznÄ… formuÅ‚Ä™ plastycznego obrazowania. Wiele inwencji wykazaÅ‚ posÅ‚ugujÄ…c siÄ™ elementami rozczÅ‚onkowanego portretu, który w jego wydaniu za każdym razem zaskakuje, prowokujÄ…c różnorodne interpretacje. Istotny staje siÄ™ tu prymat wewnÄ™trznej prawdy nad fizycznym podobieÅ„stwem, konsekwentne unikanie dosÅ‚ownoÅ›ci twórczego komunikatu. Abstrakcja anatomicznych multiplikacji nadaje rzeźbom Mariusza Otty charakter metaforycznych opowieÅ›ci. Artysta nie unika także subtelnej syntezy, czego przykÅ‚adem jest pozbawiona przegadania "PÅ‚ywaczka". 

Wierność tradycyjnym mediom przy równoczesnej odwadze formalnej Å›wiadczy o integralnoÅ›ci postawy twórczej. SÅ‚owa Hermanna Hesse: "WiÄ™kszość ludzi żyje tak nierealnie ponieważ zewnÄ™trzne obrazy uważajÄ… za rzeczywistość, a swojego wÅ‚asnego Å›wiata nie dopuszczajÄ… do gÅ‚osu "wyjÄ…tkowo trafnie oddajÄ… wysiÅ‚ek zwiÄ…zany z odnajdywaniem wÅ‚asnej drogi. Mariusz Otta ten etap ma już za sobÄ… . Warto wsÅ‚uchać siÄ™ w jego gÅ‚os. 

​

Rafał Radwański

bottom of page